Lech Kaczyński

Lech Kaczyński

Ur. 18.06.1949 Zm. 10.04.2010

Wspomnienie

Był czwartym prezydentem III Rzeczypospolitej, drugim prezydentem w historii Polski - po Gabrielu Narutowiczu - który w trakcie kadencji zginął tragicznie. Mówił o sobie, że gdyby urodził się przed wojną, zapewne należałby do Polskiej Partii Socjalistycznej. Zaraz po zaprzysiężeniu pojechał na Wawel, by złożyć kwiaty na grobie marszałka Józefa Piłsudskiego. Należał do polityków generacji pierwszej "Solidarności". Działalność publiczną rozpoczął w 1977 r., gdy związał się z ruchem opozycyjnym, nawiązując kontakt z Komitetem Obrony Robotników. Po latach, gdy przed wyborami prezydenckimi ujawniał swoją teczkę z SB, ze szczególną irytacją mówił o partactwie esbeków, bo według niego znacznie częściej odwiedzał Jacka Kuronia i rozmawiał z nim, niż raportowali o tym bezpieczniacy. W połowie lat 70. XX w., za udział w proteście przeciw zmianom w Konstytucji PRL, uzależniającym Polskę od sojuszu z ZSRR, został ukarany przez władze i nie dostał się na aplikację prokuratorską i sędziowską. Wyjechał na Wybrzeże, by pisać doktorat na Uniwersytecie Gdańskim. Młody doktorant - specjalista od prawa pracy - do Trójmiasta przewoził nielegalne wydawnictwa, pisywał w podziemnym "Robotniku Wybrzeża", doradzał, jak chronić prawa pracownicze. Jako pracownik uniwersytetu od początku związał się z powstającym w sierpniu 1980 r. Niezależnym Samorządnym Związkiem Zawodowym "Solidarność". Tworzył komisję interwencji związku. Internowany w stanie wojennym, w drugiej połowie lat 80. stał się jednym z najbliższych współpracowników przewodniczącego związku Lecha Wałęsy. Jak sam wspominał, działalność w ruchu związkowym nauczyła go umiejętności pracy z ludźmi, także z tymi, z którymi się nie zgadzał. W 1989 r. uczestniczył w rozmowach Okrągłego Stołu, w tym w negocjacjach w Magdalence. Wbrew politycznym radykałom, którzy Okrągły Stół nazywali zdradą, oceniał go, jako przełomowy krok na drodze do niepodległości. Uważał jednak, że później strona opozycyjna zbyt długo przestrzegała jego ustaleń. W latach 1989-91 pełnił funkcję zastępcy przewodniczącego "S", faktycznie kierując związkiem. W 1991 r., w czasie kampanii prezydenckiej, był najbliższym współpracownikiem Lecha Wałęsy i współautorem koncepcji "przyspieszenia". Jednak po zwycięstwie Wałęsy drogi prezydenta i Lecha Kaczyńskiego się rozeszły. Lech Kaczyński jako prezes Najwyższej Izby Kontroli w latach 1992-95 reformował tę instytucję. W 2000 r. wrócił na scenę polityczną jako minister sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka. Popularność dało Kaczyńskiemu hasło ostrej walki z przestępczością. - To przestępca ma się bać, a nie uczciwy obywatel - powtarzał. Zdymisjonowany przez premiera Buzka współtworzył nową partię - Prawo i Sprawiedliwość, ugrupowanie, którego głównym postulatem była początkowo właśnie walka z przestępczością. Na czele partii stanął jego brat Jarosław. W 2002 r. Lech Kaczyński zwyciężył w wyborach na prezydenta Warszawy. Tym razem występował pod hasłem oczyszczenia sytuacji w stolicy. Jego największym osiągnięciem była budowa Muzeum Powstania Warszawskiego, hołd powstańcom warszawskim, wśród których był jego ojciec Rajmund. Matka braci Kaczyńskich, Jadwiga, wychowała synów w kulcie Powstania. Obchody 60-lecia Powstania Warszawskiego, których był gospodarzem, to jego sukces osobisty i wstęp do zwycięskiej kampanii prezydenckiej 2005 r. Występował w niej pod hasłem "silny prezydent, uczciwa Polska" i promował konstytucję IV Rzeczypospolitej, która miałaby znacznie zwiększać uprawnienia prezydenckie. Wygrał wybory z obecnym premierem Donaldem Tuskiem, mimo że początkowo sondaże dawały przewagę kandydatowi Platformy Obywatelskiej. W czasie wieczoru wyborczego zwrócił się do brata: "Panie prezesie, melduję wykonanie zadania". Dla jednych była to deklaracja politycznej podległości, dla innych świadectwo związku z bratem bliźniakiem. Jego lojalność wobec Jarosława była wyjątkowa, mówiono, że "Lech Kaczyński jest w stanie wybaczyć każdą zniewagę z wyjątkiem tej uczynionej bratu". Po wyborach za najważniejsze zadanie uznał zasypanie historycznych podziałów między Polakami i budowę państwa pozbawionego elementów ustroju PRL. W polityce zagranicznej chciał promować wizję Polski, jako silnego i samodzielnego gracza politycznego. Argumentował, że we współczesnej Europie znana jest koalicja silnych, więc Polska powinna budować koalicję państw słabych w Unii Europejskiej. Wśród osiągnięć jego prezydentury najważniejsze było wynegocjowanie korzystnych warunków traktatu lizbońskiego podczas szczytu Unii w Brukseli w 2007 r. Prezydent nie podpisywał ustawy ratyfikacyjnej do 2009 r. Niechęć do złożenia podpisu pod tym dokumentem najpierw tłumaczył zapisami, które mogą być niekorzystne dla Polski, potem ochroną interesów Irlandii, która w referendum najpierw traktat odrzuciła. Ta postawa spowodowała krytykę oraz izolację prezydenta w Europie. Starał się rozwijać dobre relacje ze wschodnimi sąsiadami Polski, szczególnie z Ukrainą i Litwą. Podróże do Wilna i Kijowa były stałym elementem polityki zagranicznej prezydenta. W ramach tej polityki ideą było otwarcie południowego korytarza energetycznego na Kaukazie. Przez ten korytarz miały płynąć surowce energetyczne do Polski. W 2008 r. mobilizował międzynarodową opinię publiczną do obrony Gruzji, której terytorium zaatakowała Rosja. Wraz z przywódcami państw bałtyckich i Ukrainy w trakcie konfliktu przyleciał do Tbilisi, a potem wielokrotnie popierał stanowisko Gruzji na forum międzynarodowym. Jednak jego polityka wschodnia, nie z jego winy, zakończyła się porażką. Gruzja po wojnie z Rosją pogrzebała szanse na szybkie członkostwo w NATO, na Ukrainie wybory prezydenckie przegrał obóz pomarańczowych. Ciężko przeżył przegrane przez PiS i rząd Jarosława Kaczyńskiego wybory w 2007 r. Powtarzał, że największym błędem rządu brata było to, że nie potrafił prezentować swoich osiągnięć. Gdy 10. kwietnia 2010 r. wsiadał do samolotu, który miał go zawieźć do Katynia na uroczystości 70. rocznicy zbrodni NKWD, jeszcze nie było wiadomo, czy wystartuje w kolejnych wyborach prezydenckich, choć wezwała go do tego partia, z którą był najbardziej uczuciowo związany - Prawo i Sprawiedliwość. Po katastrofie w Smoleńsku, ciało prezydenta i jego żony zostały wystawione w Pałacu Prezydenckim, a hołd oddały im setki tysięcy Polaków. 18 kwietnia 2010 r. prezydent wraz z małżonką zostali pochowani na Wawelu, w przedsionku krypty Srebrnych Dzwonów (choć decyzja o pochówku w tym miejscu wywołała liczne kontrowersje). W pogrzebie uczestniczyli m.in. prezydenci Rosji i Niemiec, część delegacji nie dojechała ze względu na wybuch wulkanu na Islandii.

Paweł Wroński

Zdjęcie profilowe: Michał Jasiulewicz / Agencja Gazeta