Joanna Chmielewska

Joanna Chmielewska

Ur. 02.04.1932 Zm. 07.10.2013

Wspomnienie

Naprawdę nazywała się Irena Kuhn, jej książki w PRL sprzedawano spod lady, a w latach 90. w milionach egzemplarzy. Tak, jak jeden z jej najsłynniejszych bohaterów - tytułowy Lesio - była z wykształcenia architektem. Współprojektowała m.in. Dom Chłopa w Warszawie. Jednak od dziecka marzyła o karierze pisarskiej. Najpierw pisała o wzornictwie. Fragment debiutanckiego "Klinu" zaniosła w 1964 r. najpierw do Mariana Eilego, redaktora naczelnego "Przekroju". "Powiedział mi: A idź ty, kochana, do Czytelnika, tylko ubierz się jak najgorzej, żeby nie powiedzieli, że jestem zainteresowany kobietą, a nie pisarstwem" - wspominała w 1995 roku. Główną bohaterką powieści Chmielewska uczyniła ironiczną wersję siebie samej - znudzoną architekt imieniem Joanna, która dorabia sobie pisaniem o wzornictwie, ale czegoś w życiu jej brak. Zakochuje się bez pamięci w tajemniczym mężczyźnie, Januszu, który przypadkowo włączył się w rozmowę telefoniczną. Powieść natychmiast sfilmował Jan Batory w jednej z najlepszych komedii romantycznych PRL "Lekarstwo na miłość" (1966). Kalina Jędrusik gra w niej Joannę, Krystyna Sienkiewicz - Jankę, jej trochę wkurzającą przyjaciółkę, a tajemniczego mężczyznę o aksamitnym głosie - Andrzej Łapicki (który w rozmowę włączył się nieprzypadkowo, bo inwigilował szajkę rabusiów granych m.in. przez Czechowicza i Fedorowicza, na czele której stał geniusz zbrodni Wieńczysław Gliński). Batory zekranizował także inną komedię kryminalną Chmielewskiej, "Upiorny legat" (1977). Weszła ona na ekrany jako "Skradziona kolekcja" (1979). Po "Klinie" powstał pastisz kryminałów w stylu Agathy Christie "Wszyscy jesteśmy podejrzani" (1966), którego główna bohaterka, oczywiście znudzona architekt, próbuje wyjaśnić zagadkę zabójstwa kolegi z biura projektowego. W podobnym stylu utrzymane były jej następne powieści sensacyjne z przymrużeniem oka, w których w otoczeniu znudzonej architekt wciąż padają kolejne trupy: "Krokodyl z Kraju Karoliny" (1969), "Całe zdanie nieboszczyka" (1972) i chyba najlepsza z tej serii "Wszystko czerwone" (1974). W 1973 roku Joanna Chmielewska wymyśliła wspomnianego "Lesia". Jest nim architekt Lesio Kubajek, również znudzony, a do tego roztargniony i spóźnialski. W jego otoczeniu nie padają już trupy, ku jego zmartwieniu zresztą. W pierwszym tomie Lesio próbuje obmyślić zbrodnię doskonałą na dyrektor personalnej pani Matyldzie, która czepia się jego spóźnień. W roku 1974 pojawiły się bohaterki, które przyniosły Chmielewskiej jeszcze więcej sławy (o ile to w ogóle możliwe) - Tereska i Okrętka, zwariowane nastolatki, które z jakiegoś powodu nie mogą snuć tytułowego "Zwyczajnego życia" (1974), bo ciągle je niesie do zobaczenia "Większego kawałka świata" (1976). Przez trudne dla kryminału lata 80. Chmielewska przeszła suchą stopą, koncentrując się na książkach dla młodzieży. W kapitalizmie pojawili się wreszcie wydawcy, którzy drukowali ją w nakładach odpowiadających niesłabnącemu popytowi. W 2009 r. sama założyła wydawnictwo Klin - nazwane na cześć jej debiutanckiej powieści - wydające książki jej i autorów przez nią polecanych. W ostatnich czasach Joanna Chmielewska unikała kryminału jako gatunku. Wolała pisać dla dzieci. "Dziś kryminały polegają na tym, że jeden drugiemu próbuje stołek spod tyłka wyciągnąć. Czy to kryminał? To rynsztok. Nasza rzeczywistość nie stwarza pola do popisu dla literackiego kryminału, nie inspiruje. Nawet zbrodnie już nie te. Gdzie są porządne, rzetelne morderstwa?" - wyjaśniała dziennikarzowi "Newsweeka".

Wojciech Orliński

Zdjęcie profilowe: Andrzej Iwańczuk / Agencja Gazeta