Franciszek Macharski

Franciszek Macharski

Ur. 20.05.1927 Zm. 02.08.2016

Wspomnienie

Gdy odchodził na emeryturę, obiecał codziennie porządnie się modlić za Kraków. I słowa dotrzymał. Ci, którzy byli blisko niego, mówią, że nigdy nie modlił się za siebie, zawsze za innych. Pod koniec maja świętował 89. urodziny. Nie lubił hucznych imprez, prosił tylko, żeby go odwiedzać u sióstr albertynek. I przychodzili: księża, świeccy, przyjechał kard. Dziwisz. Zdjęcie obu hierarchów znalazło się w sieci. Kard. Macharski uśmiechnięty, we flanelowej koszuli, trochę grubszy niż zwykle. Chciał uszyć sobie nową sutannę, uważał, że nie może podczas pielgrzymki Franciszka pojawić się w takiej, która się nie dopina. Na ŚDM czekał, cieszył się, że papież przyjedzie do Krakowa. Kilka tygodni przed pielgrzymką kardynał upadł na schodach i złamał kręgosłup. Przeszedł operację, ale lekarze nie dawali większych nadziei. Doczekał jednak spotkania z Franciszkiem - papież odwiedził go kilka dni przed jego śmiercią. Krakowianie uwielbiali swego metropolitę. Gdy odchodził na emeryturę - we wrześniu 2005 r. - do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach przyszły tłumy. Do „Księgi wdzięczności”, którą dostał kardynał od prezydenta Jacka Majchrowskiego, wpisało się kilka tysięcy krakowian. Pamiętali, że po śmierci Jana Pawła II, gdy potrzebowali oparcia, był wśród ludzi na placu przed kurią. Modlił się z nimi, rozmawiał. Tych, którzy tego potrzebowali, przytulał. Pewnie bardziej od słów krakowianie zapamiętają, że klęczał razem z nimi na chodniku. Jakim był metropolitą? Nie miał łatwego zadania. Objął przecież archidiecezję po Karolu Wojtyle. Całe życie uważał się za duchowego syna Jana Pawła II. Macharski był pierwszym biskupem konsekrowanym przez papieża z Polski - 6 stycznia 1979 r. Jeszcze w tym samym roku otrzymał kapelusz kardynalski. W stanie wojennym kardynał założył Arcybiskupi Komitet Pomocy Więźniom i Ich Rodzinom. Pozwolił, by kościoły zamieniły się w magazyny z pomocą zagraniczną: konserwami, serami, środkami czystości. On sam odwiedzał internowanych, a kurialni prawnicy udzielali zatrzymanym opozycjonistom i ich rodzinom porad prawnych. Jednym z wyznaczników jego rządów w Kościele krakowskim była niechęć do polityki. Nigdy podczas wyborów parlamentarnych czy samorządowych nie ujawnił swoich preferencji, nie namawiał do głosowania na „środowiska bliskie Kościołowi”. Zawsze jednak podkreślał, że głosować trzeba. Ile Kraków zawdzięcza byłemu metropolicie? Wiele, ale mógłby tylko poprzestać na zbudowaniu Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Dziś to miejsce kultu, do którego pielgrzymują katolicy z całego świata. Wielka w tym zasługa Jana Pawła II, ale też kardynała, który tu, na miejscu, budował sanktuarium. Niewielu wie, że kardynał swoje losy z tym miejscem związał od początku swojego kapłaństwa. Gdy zachorował na raka (miał wtedy 65 lat), to właśnie do starej kaplicy z relikwiami św. Faustyny przychodził pozbierać myśli. Lekarze nie byli optymistami. Tym bardziej że po operacji kardynał nie chciał się poddać chemioterapii. Powiedział wtedy: „Co ma być, to będzie. Ja przyjmuję każdą wolę Bożą”.

Małgorzata Skowrońska

Zdjęcie profilowe: Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta