Janusz Głowacki

Janusz Głowacki

Ur. 13.09.1938 Zm. 19.08.2017

Wspomnienie

Pisarz i dramaturg, współautor scenariusza „Rejsu", scenarzysta „Polowania na muchy" i „Wałęsy. Człowieka z nadziei". Wielokrotnie nagradzany w Polsce i za granicą, gdzie wystawiano jego sztuki, w tym najsłynniejszą - „Antygonę w Nowym Jorku". Janusz Głowacki nie mówił niczego wprost. O sobie właściwie wcale. I w prozie, i w rozmowie uciekał na piętra wyższe, gdzie mieszka absurd. W finezyjny żart, pikantną anegdotę, ożywcze porównania. Lubił skrót, metaforę i językowy ping-pong. Jeśli piłeczka zgrabnie mu się odbijała, było trochę chichotu. Ale takiego czechowskiego, najmądrzejszego na świecie. Janusz Głowacki urodził się w Poznaniu. Studiował aktorstwo na PWST w Warszawie, a także historię i filologię polską na UW. Debiutował w 1960 r. opowiadaniem „Na plaży". Na przełomie lat 60. i 70. rozpoczął działalność jako scenarzysta. Był współautorem scenariusza kultowego filmu „Rejs” (1970), autorem scenariuszy „Polowania na muchy” (1969, reż. Andrzej Wajda), „Trzeba zabić tę miłość” (1972, reż. Janusz Morgenstern). Po latach napisał scenariusz „Wałęsy. Człowieka z nadziei” (2013), a przy okazji książkę „Przyszłem, czyli jak pisałem scenariusz o Lechu Wałęsie dla Andrzeja Wajdy”. Stan wojenny zastał go w Londynie, gdzie pojechał na premierę swojej sztuki „Kopciuch". Zdecydował się pozostać za granicą, wyjechał później do Stanów Zjednoczonych. Uwagę zagranicznych krytyków przykuła jego sztuka „Polowanie na karaluchy", a największym sukcesem okazała się „Antygona w Nowym Jorku". Te sztuki, także „Fortynbras się upił" i „Czwartą siostrę”, wystawiano na całym świecie. Opublikował zbiory opowiadań: „Wirówka nonsensu”, „Raport Piłata”, „My sweet Raskolnikow”, felietonów - „W nocy gorzej widać”, „Powrót Hrabiego Monte Christo”, „Jak być kochanym” - oraz powieści: „Moc truchleje”, „Good night, Dżerzi”. W grudniu 2016 r. zapytany, dlaczego pisze, odpowiedział: - Bo to umiem robić najlepiej. Niedawno w Rawie Mazowieckiej widziałem psa myśliwskiego krótkim drutem przywiązanego do budy. On się na pewno minął z powołaniem. Z kolei zapytany, czego szuka w literaturze, mówił: - Żeby ktoś zupełnie inaczej opowiedział o tym, co wszyscy wiedzą. Andriej Płatonow jest takim pisarzem nieprzewidywalnym. Zdanie zaczyna się spacerowo, a kończy saltem. Powieść „Szczęśliwa Moskwa" gorąco polecam. Mało kto wiedział, że od jakiegoś czasu chorował. Świetnie to ukrywał. Trzymał fason. Tradycyjnie nie odbierał też telefonów, oddzwaniał wtedy, kiedy miał siłę pożartować. Do kawiarni Czytelnika już nie przychodził. Wcześniej, jeśli wpadł na obiad, to najchętniej siadał sam. Czasem z przyjaciółmi, ale coraz rzadziej. „Janusz Głowacki był ważną i całkowicie odrębną osobowością w polskiej kulturze i w polskim życiu publicznym - napisał po śmierci Głowackiego Adam Michnik. - Pisał znakomicie. Jego sarkazm, ironia oraz uroda języka powodowały, że głos miał zawsze wolny i wolność ubezpieczający. W swoim pisarstwie był nonkonformistą, a jednocześnie obrońcą godności polskiego pisarza. Nigdy nie zamieszkał w żadnej grupie i w żadnej koterii. Przyznawali się do niego rozmaici ludzie i rozmaici będą chcieli go sobie przywłaszczyć. Ale Janusz na zawsze pozostanie odrębnym, suwerennym głosem Polski rogatych dusz i błyskotliwej inteligencji. Polska wolność poniosła wielką stratę.”

Michał Wilgocki, Maciej Bednarek, Donata Subbotko

Zdjęcie profilowe: Maciej Zienkiewicz / Agencja Gazeta