Jerzy Kulej

Jerzy Kulej

Ur. 19.10.1940 Zm. 13.07.2012

Wspomnienie

Najwybitniejszy polski bokser - jedyny, który zdobył dwa złote medale olimpijskie, dwukrotny mistrz Europy. Postać – legenda. Do historii przeszedł również, jako ten, który nigdy nie został znokautowany. Jerzy Kulej urodził się w Częstochowie, wychował w dzielnicy Ostatni Grosz. - Pochodzę z ulicy Podgórnej 25 - opowiadał dziennikarzowi „Gazety Wyborczej”. - Tego domu już nie ma. Wyburzono go, gdy budowano trasę z Katowic do Warszawy. Dla dzieci w tamtym czasie sport polegał na skombinowaniu szmacianki i kopaniu pod Jasną Górą na placyku dla pielgrzymów. - Latem pływaliśmy w gliniankach powstałych po cegielni, którą zalała woda - wspominał. - To było miejsce, gdzie młodzi chodzili na randki, kwitło życie towarzyskie, nie bez sprzeczek i bójek. Byłem mały, chudy, dostawałem w skórę. Zwłaszcza od wyrośniętych chłopców, którzy otarli się o wojnę. Od nich uczyliśmy się szacunku dla siły. Podstawy boksu poznał z radzieckiego podręcznika, ćwicząc w domu przed lustrem. To było mu jednak mało, więc poszedł do sekcji bokserskiej w Starcie Częstochowa. Jego pierwszym trenerem był Wincenty Szyiński. Szkoleniowiec miał później wspominać, że Kulej wyglądał strasznie: mina przerażona, jeżyk na głowie, bo strzygła go matka - w domu się nie przelewało i nie było na fryzjera. W klubie Kulej dostał trampki i koszulkę kilka numerów za duże. Po dwóch tygodniach treningów podczas pierwszego sparingu okazało się, że ma strasznie szybkie ręce - zaraz na początku rozbił nos koledze, który ćwiczył dłużej niż on. Ten talent postanowił oszlifować Feliks Stamm, jeden z najlepszych polskich trenerów w historii nie tylko boksu. Pod jego okiem Jerzy Kulej wyrósł na wzór dla pięściarzy z całego świata. Pierwsze złoto igrzysk olimpijskich Jerzy Kulej zdobył w Tokio w 1964 roku. W finale walczył z reprezentantem ZSRR Jewgienijem Frołowem. Trzy godziny przed pojedynkiem Stamm zabrał Kuleja na spacer, dał mu ostatnie przed meczem wskazówki. – Miałem zaskoczyć Rosjanina tym, że nie atakuję – wspominał później zawodnik. Taktyka Stamma zadziałała: Frołow oczekiwał ataku, a musiał sam atakować. Dopiero w trzeciej rundzie Stamm pozwolił Kulejowi na szarżę. Polak wygrał pojedynek 4:1. Jerzy Kulej przeszedł do historii również, jako pięściarz, który nigdy nie został znokautowany. - Nie ma pięściarzy odpornych na ciosy, są tylko źle trafieni - powtarzał skromnie. Jednak w ringu zaprzeczał tej teorii. Całkowicie zadał jej kłam w swym drugim finale olimpijskim. Wtedy, w Meksyku, Kubańczyk Enrique Regüeiferos przez dwie rundy bił Polaka tak mocno, że ten zadziwiał świat, wciąż utrzymując się na nogach. W trzeciej, ostatniej części walki Kulej od zaskoczenia powiódł widzów do podziwu, bo odrodził się w sposób cudowny i sięgnął po swe drugie olimpijskie złoto w karierze. Takim wyczynem nie może się pochwalić żaden inny polski bokser. Z zazdrością mogą też popatrzeć na bilans walk mistrza: z 348 przegrał tylko 25. 10. grudnia 2011 roku Jerzy Kulej doznał rozległego zawału serca. Ponad tydzień był utrzymywany w stanie śpiączki. Na początku stycznia 2012 roku zaczął żmudną rehabilitację. Po miesiącu opuścił szpital. Choroba jednak nie dała za wygraną. Jerzy Kulej zmarł w warszawskim Szpitalu Bródnowskim. Został pochowany w Alei Zasłużonych na powązkowskim Cmentarzu Wojskowym.

Jarosław Sobkowski, Radosław Leniarski

Zdjęcie profilowe: Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta